Śmierć Ani BARDZO mnie dotknęła.
I choć minęło
już kilka dni nie mogę sobie z tym poradzić. Może dlatego że bardzo się z nią
utożsamiam: jestem w podobnym wieku, mam dzieci dla których uchyliłabym nieba.
Czytam te wszystkie piękne wpisy, artykuły , że ‘szkoda Ani ‘, że
‘biedne dzieci’…. owszem to prawda, dotknęła ich niewyobrażalna tragedia, ale w
tej tragedii nikt nie wspomina o mężu Jarku.
Ania odeszła, już nie
cierpi. Nie zdążyła odrobić swojej lekcji z życia. Został Jarek, mąż i ojciec i to On będzie musiał zmierzyć się z
najcięższą rolą swego życia.
To On musi się otrząsnąć, pozbierać, przestać rozpamiętywać.
To On musi poskromić gniew i bezradność ‘dlaczego JA?, dlaczego moja rodzina?’. Bo
czekają na jego wsparcie trzy zagubione istotki, którym runął na głowę cały świat. Świat miłości
,bezpieczeństwa i beztroski.
To Jarek musi być teraz Ojcem i Matką, jedynym najbliższym
wsparciem.
To On musi znaleźć w sobie cierpliwość i mądrość , żeby
wytłumaczyć dzieciom dlaczego tak się stało.
To On będzie wstawał w nocy i całował zapłakane powieki .
To On będzie musiał się zmierzyć z gniewem, buntem i bezradnością : ‘…a mama inaczej obierała jabłka,’ …’a mama nie ciągnęła mnie tak przy
rozczesywaniu włosów’…, ,…’a mamy
kanapki były smaczniejsze….’ itp
To On będzie widział Anie codziennie: w uśmiechu swoich
dzieci, gestach, powiedzonkach.
To On będzie musiał nauczyć się żyć i pielęgnować pamięć o
Ani.
Dlatego Jarku gorąco trzymam za Ciebie kciuki. Żebyś się nie
poddał. Żebyś odnalazł w sobie pokłady siły i mądrości, i żebyś swoją lekcję z życia zdał na 6 !!!!!!!
A Ania niech się huśta na swojej huśtawce pod obłokami i niech czasem Ci podpowie jak masz postąpić gdy poczujesz się bezradny i zagubiony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz